Druga odpowiedź Lutra przed sejmem (seria reformacyjna, część 13): Triumf nad potężnymi

Druga odpowiedź Lutra przed sejmem (seria reformacyjna, część 13): Triumf nad potężnymi
Adobe Stock — Julijs

„Stoję tutaj, nie mogę nic na to poradzić!” Ellen White

Kiedy Lutra ponownie postawiono przed sejmem, na jego twarzy nie było śladu strachu ani zakłopotania. Uczynny i pokojowo usposobiony, a jednocześnie niezwykle odważny i godny podziwu, stał jako świadek Boga pośród wielkich tej ziemi.

Urzędnik cesarski zażądał teraz odpowiedzi na drugie pytanie: czy byłby skłonny bronić swoich ksiąg jako całości? A może chce wycofać część?

Słynne przemówienie

Luter odpowiedział łagodnie i pokornie, bez przemocy i namiętności. Jego zachowanie było powściągliwe i pełne szacunku, a jednak okazywał pewność siebie i radość, które zaskoczyły zgromadzonych.

Po błaganiu sejmu cesarskiego o wyrozumiałość, jeśli z powodu swojego samotniczego, monastycznego życia zaniedbał którykolwiek ze zwykłych dworskich manier, oświadczył, że nie wszystkie jego opublikowane prace mają ten sam charakter. W niektórych traktował wiarę i dobre uczynki w tak prosty, chrześcijański sposób, że nawet jego wrogowie byli zmuszeni postrzegać je nie tylko jako nieszkodliwe, ale także jako korzystne. Wycofanie ich oznaczałoby potępienie prawd, na które zgodziłyby się wszystkie strony.

Drugi gatunek jego dzieł skierowany jest przeciwko papiestwu i demaskuje tych, którzy poprzez doktrynę i przykład zepsuli całe chrześcijaństwo na ciele i duszy. Nikt nie może zaprzeczyć ani ukryć, że prawa i nauki papieży zniewalają, obciążają i dręczą sumienia chrześcijan. Niewiarygodna zachłanność Rzymu pochłonęłaby majątek i bogactwo chrześcijaństwa — zwłaszcza narodu niemieckiego. „Gdybym unieważnił to, co o tym napisano, czy nie wzmocniłbym tej tyranii i nie otworzyłbym drzwi do wielu wielkich zniewag?”

Trzecia klasa jego książek skierowana jest przeciwko tym, którzy bronią rzymskiej tyranii i atakują nauki, które stara się przekazać. Tutaj przyznaje szczerze i swobodnie, że wyraził się gwałtowniej, niż powinien. Nie uważa się za świętego; ale nawet tych książek nie mógł odwołać, w przeciwnym razie pochwaliłby bezbożność swoich przeciwników. Chcieliby wykorzystać okazję i zniszczyć lud Boży z jeszcze większą zaciekłością.

Ale ponieważ jest tylko człowiekiem, a nie Bogiem, będzie się bronił, jak kiedyś Mesjasz, słowami: „Jeżeli źle powiedziałem, zeznajcie przeciwko mnie” (Jan 18,23:XNUMX). Waszej Cesarskiej Mości lub każdego, kto chce i może udowodnić mi na podstawie pism proroków, że się mylę. Gdy tylko się przekonam, natychmiast naprawię wszystkie swoje błędy i jako pierwszy wrzucę swoje książki do ognia.

To, co właśnie powiedziałem, jasno pokazuje, że dokładnie rozważyłem i rozważyłem wszystkie zagrożenia. Zamiast pozwolić, by mnie powstrzymywali, raduję się faktem, że ewangelia jest dziś powodem do niepokoju i nieporozumień. Tak było wtedy. To właśnie stanowi o naturze i celu słowa Bożego. Jezus powiedział: „Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz” (Ew. Mateusza 10,34:9,5). Biada nam, gdy walczymy ze Świętym Słowem Bożym w naszym dążeniu do jedności, sprowadzając na nas straszliwą falę nieuniknionego niebezpieczeństwa, obecnego nieszczęścia i trwałej dewastacji. Zadbajmy raczej o to, aby panowanie młodego i szlachetnego cesarza Karola, w którym pokładamy tak wielką nadzieję obok Boga, nie trwało i nie zakończyło się pod tymi samymi mrocznymi znakami, pod którymi się rozpoczęło… Mógłbym mówić o faraonach, królów Babilonu lub Izraela, którzy nigdy nie przyczynili się bardziej do własnej ruiny niż wtedy, gdy sądzą, że umocnili swoją władzę pozornie niezwykle sprytnymi środkami. „Bóg przenosi góry, zanim się spostrzegą” (Hioba XNUMX:XNUMX)

Nie mówię tak dlatego, że myślę, że szlachetni książęta mogą potrzebować mojego złego osądu; ale chcę wypełnić swój obowiązek, którego Niemcy mają prawo oczekiwać od swoich dzieci. Powierzając się Waszej Wysokości i Waszej Najjaśniejszej Wysokości, błagam z całą pokorą, aby nienawiść moich wrogów nie wylała na mnie niezasłużonej zniewagi”.

Najpierw niemiecki, potem łacina

Luter mówił po niemiecku. Teraz poproszono go o powtórzenie tego samego po łacinie. Cesarz nie był miłośnikiem języka niemieckiego. Trudno było to również zrozumieć dworzanom hiszpańskim i włoskim. Choć bardzo wyczerpany przemówieniem, Luter usłuchał, powtarzając wszystko po łacinie z jednakową jasnością i energią. Jednak Bóg w swojej opatrzności kierował wszystkim. Umysły wielu książąt były tak zaślepione błędami i przesądami, że nie dostrzegały siły argumentacji Lutra na pierwszym wykładzie; ale po powtórzeniu rozpoznawali przedstawione punkty z wielką jasnością. Duch Boży wydobył prawdę na światło dzienne i pozostawił głębokie, trwałe wrażenie. Reformacja odniosła zwycięstwo, które przemawiało z wielką siłą przeciwko papiestwu.

Odwołasz czy nie?

Ci, którzy uparcie zamykali oczy na światło, którzy nie chcieli dać się przekonać do prawdy, byli wściekli na moc słów Lutra. Wśród nich był także marszałek Reichstagu. Kiedy Luter skończył mówić, ten urzędnik powiedział ze złością: „Nie dałeś odpowiedzi na zadane ci pytanie. Nie kwestionujecie decyzji rad. Daj jasną i jednoznaczną odpowiedź: wycofujesz się czy nie?”

Boże pomóż mi!

Luter odpowiedział stanowczo: „Ponieważ Wasza Najjaśniejsza Mość i Wasza Wysokość wymagają ode mnie prostej, jasnej i bezpośredniej odpowiedzi, przyjmijcie taką: nie mogę poddać mojej wiary ani Papieżowi, ani Soborom; bo jasne jest jak dzień, że często błądzili i zaprzeczali. Więc jeśli nie jestem przekonany dowodami z Pisma Świętego ani ważnym powodem; jeśli nie zgadzają się z cytowanymi przeze mnie tekstami; i dopóki mój osąd nie zostanie w ten sposób podporządkowany Słowu Bożemu, nie mogę i nie będę się wycofywać. Bo chrześcijanin nie może mówić wbrew swojemu sumieniu”. Następnie zwrócił oczy na zbór, przed którym stał, trzymając jego życie w ich rękach, i powiedział: „Stoję tutaj, nic na to nie poradzę. Boże pomóż mi! Amen!"

Solidny jak skała

Tak więc ten sprawiedliwy stoi na pewnym fundamencie, na prorokach i apostołach, z samym Pomazańcem jako głównym kamieniem węgielnym. Wielki reformator stoi niewzruszony i nieustraszony na swoim stanowisku. Wierny wśród niewiernych, pomimo burz złości i zemsty, stoi jak potężny cedr na Libanie wśród drzew leśnych. Podczas gdy namiętności i brud tłumu wzbierają wokół niego jak fale wielkiej głębiny, on stoi jak latarnia morska wzniesiona z nieba, aby ostrzec niebezpiecznego żeglarza przed ukrytym brzegiem piasku i skalistym brzegiem.

Luter nie wie, co go czeka; ale wie, że prawda nigdy nie zawodzi. Jeśli zajdzie taka potrzeba, jest gotów umrzeć, jeśli po śmierci będzie mógł lepiej służyć prawdzie niż za życia. Światło z tronu Bożego oświetliło jego twarz. Jego wielkość i czystość charakteru, jego pokój i radość serca były widoczne dla wszystkich, gdy dawał świadectwo przeciwko potędze błędu i świadczył o wyższości wiary, która zwycięża świat.

Kiedy reformator skończył przemawiać, całe zgromadzenie pozostawało przez jakiś czas w stanie niewiarygodnej sztywności. Kilku książąt było oczarowanych jego szczerością i szlachetnością duszy. Sam cesarz, będąc pod wielkim wrażeniem, wykrzyknął: „Mnich mówi z nieustraszonym sercem i niezachwianą odwagą!” Zdezorientowani Hiszpanie i Włosi zaczęli wyśmiewać moralną wielkość, której ich podłe i pozbawione zasad umysły nie mogły pojąć.

Partyzanci rzymscy zostali pokonani; jej sprawa ukazała się w najbardziej niekorzystnym świetle. Próbowali zapobiec utracie władzy nie przez odwoływanie się do Pisma Świętego, by pokazać Lutrowi jego błąd, ale przez groźby, nieomylny argument Rzymu. Rzecznik Reichstagu powiedział ze złością do Lutra: „Jeśli nie wyrzekniecie się swoich poglądów, cesarz i państwa cesarskie będą musiały zmierzyć się z pytaniem, jak postępować z upartym heretykiem”.

Przyjaciele Lutra, którzy z wielką radością słuchali jego szlachetnej obrony, zadrżeli na te słowa; ale sam Doktor powiedział stanowczo: „Niech Bóg będzie moim pomocnikiem! Bo nie mogę niczego cofnąć”.

Luter wycofał się, podczas gdy książęta naradzali się. Kiedy został ponownie wezwany, ich mówca zwrócił się do niego: „Martin, nie mówiłeś z pokorą, która byłaby odpowiednia w twojej sytuacji. Kategoryzacja Twoich prac była zbędna; bo gdybyś odwołał błędne, cesarz nie pozwoliłby spalić pozostałych. Absurdem jest prosić Pismo Święte o obalenie, kiedy powtarza się herezje już potępione przez sobór generalny w Konstancji. Dlatego cesarz nakazuje ci po prostu powiedzieć tak lub nie. Czy chcesz potwierdzić swoje publikacje lub coś z nich wycofać?”

Luter spokojnie odpowiedział: „Nie mam innej odpowiedzi niż ta, która już została udzielona”.

Zwycięstwo!

Doskonale go rozumieli. Stał twardy jak skała, podczas gdy najgwałtowniejsze przypływy światowej mocy odbijały się od niego bez skutku. Prosta energia jego słów, jego nieustraszona postawa, jego spokojne, znaczące spojrzenie i niezachwiana determinacja, która emanowała z każdego słowa i czynu, wywarły głębokie wrażenie na zgromadzonych. Nie było najmniejszej nadziei, że marchewką lub kijem uda się go przekonać do poddania się mandatowi Rzymu. Mnich zatriumfował nad władcami tego świata.

Karol V wstał z tronu i całe zgromadzenie zrobiło to samo. „Reichstag zbierze się ponownie jutro rano, aby wysłuchać decyzji Kaisera” — zapowiedział kanclerz. Wielu członków tego społeczeństwa kierowało się tym samym duchem, który niegdyś inspirował faryzeuszy. Pragnęli krwi tego, którego argumentów nie mogli obalić. Jednak Luter, rozumiejąc grożące mu niebezpieczeństwo, przemawiał do wszystkich z chrześcijańską godnością i opanowaniem. Jego słowa były wolne od pychy, pasji i fałszywych wyobrażeń. Całkowicie stracił z oczu siebie i otaczających go wielkich ludzi, czując jedynie, że znajduje się w obecności kogoś, kto jest nieskończenie wyższy od papieży, prałatów, królów i cesarzy. Mesjasz, który królował w sercu Lutra, przemawiał poprzez swoje świadectwo z mocą i wielkością, która budziła podziw i zdumienie zarówno przyjaciół, jak i wrogów tamtych czasów. Boża nawracająca moc była obecna na soborze i wywarła wrażenie na sercach cesarskich władców.

Zwolennicy papieża poczuli się pokonani i ze złością pytali, dlaczego kanclerz Reichstagu nie przerwał wcześniej winnemu mnichowi. Kilku książąt otwarcie przyznało, że Luter miał rację. Wielu było przekonanych o prawdzie; ale dla niektórych wrażenie było tylko tymczasowe. Zasiane ziarno nie miało wystarczającej ilości gleby; żar oporu zwiędł je. Inna grupa nie wyrażała wówczas swoich przekonań — ale później, po samodzielnym zbadaniu Pisma Świętego, z wielką śmiałością opowiedzieli się za Reformacją.

Elektor Fryderyk z niepokojem oczekiwał wystąpienia Lutra przed sejmem iz głębokim wzruszeniem słuchał jego przemówienia. Cieszył się odwagą, niezłomnością i samokontrolą Doktora i szczycił się tym, że jest jego obrońcą. Dla niego świat podzielił się na dwie strony: z jednej strony świat i kościół w całej ich dumie i potędze; po drugiej stronie samotny nieznany mnich. Widział mądrość papieży, królów i prałatów wyparowaną przez moc prawdy. Papiestwo poniosło klęskę, która będzie odczuwalna wśród wszystkich narodów i we wszystkich epokach.

Z Znaki czasu, 30 sierpnia 1883 r

Schreibe einen Kommentar

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Wyrażam zgodę na przechowywanie i przetwarzanie moich danych zgodnie z EU-DSGVO i akceptuję warunki ochrony danych.