Wysiłki dotyczące Lutra (Reformacja, seria 15): Sztuka perswazji ma swoje granice

Wysiłki dotyczące Lutra (Reformacja, seria 15): Sztuka perswazji ma swoje granice
Znaczek wydrukowany w Niemczech przedstawiający wizerunek Reichstagu w Wormacji. Tekst: Luter przed Karolem V. Shutterstock-zabanski

Słowo Boże było dla niego czerwoną linią. Ellen White

Ledwie uzyskano aprobatę cesarza, podjęto próbę porozumienia z Lutrem. W roli mediatora wystąpił arcybiskup Trewiru, zagorzały zwolennik Rzymu i bliski przyjaciel elektora Fryderyka. Reformator został wezwany do rezydencji tego prałata. Czekało tam kilku dostojników kościelnych, szlachty świeckiej i posłów, w tym Cochlaeus, harcerz legata papieskiego.

Rzecznik zgromadzonych sam był zainteresowany reformą kościoła i dlatego sympatyzował z Lutrem. Z wielką życzliwością zwrócił się do reformatora i zapewnił go, że wszyscy obecni książęta poważnie traktują swoje wysiłki, by go uratować. Ale gdyby chciał zasiadać w sądzie kościoła i soborów, nieuchronnie zostałby wygnany z imperium.

Luter odpowiedział: „Ewangelia Chrystusa nie może być głoszona bez zgorszenia. Czy powinienem odłączyć się od Pana i od Słowa Bożego, które jako jedyne jest prawdą, ze strachu? nie Wolałbym sam poświęcić ciało, krew i życie.«

Ponownie wezwano go do poddania się osądowi cesarza. Wtedy nie miałby się już czego bać. „Jestem bardzo szczęśliwy”, odpowiedział, „że moje pisma zostały zbadane i osądzone przez cesarza, książąt, a nawet najprostszych chrześcijan; ale pod warunkiem, że skupią się na Słowie Bożym. Bo to jest jedyna misja człowieka. Związuję się tym słowem z sumieniem i wiernie wypełniam jego polecenie.«

Zebranie wkrótce się rozpadło. Jednak dwóch lub trzech zostało z wielkim pragnieniem dotarcia do celu. Ale Luther pozostał solidny. „Papież” – powiedział – „nie jest sędzią słowa Pańskiego. Obowiązkiem każdego chrześcijanina jest wiedzieć, jak żyć i jak umierać”.

Reichstag dowiedział się o niepowodzeniu tego projektu od arcybiskupa Trewiru. Zdziwienie młodego cesarza przerosło jedynie jego oburzenie. „Najwyższy czas”, powiedział, „aby położyć temu kres.” Arcybiskup błagał o jeszcze dwa dni, a całe legislatury stanowe się zgodziły. Cesarz zgodził się. Tylko legat się temu sprzeciwił.

Przynęta: debata publiczna

Podjęto kolejną próbę porozumienia. Cochlaeus desperacko pragnął osiągnąć to, czego nie udało się osiągnąć królom i prałatom. Podczas posiłku z Lutrem w jego hotelu delikatnie namawiał go do wyrzeczenia się. Luter potrząsnął głową. Kilka osób przy stole wyraziło swoje oburzenie, że zwolennicy papieża próbowali przekonać Lutra nie argumentami, ale naciskiem. Cochlaeus następnie zaproponował, że przeprowadzi z nim debatę publiczną, jeśli zrzeknie się glejtu. Luther nie pragnął niczego więcej niż debaty publicznej. Wiedział jednak, że bez glejtu zagraża to życiu. Goście podejrzewali, że za sugestią Cochlaeusa stał podstęp papieża, by wydać Lutra tym, którzy planowali jego upadek. Wściekli chwycili przestraszonego księdza i wyrzucili go za drzwi.

Przynęta: przytulna kolacja

Arcybiskup Trewiru życzył sobie dalszej rozmowy i zaprosił na obiad tych, którzy uczestniczyli w poprzednim spotkaniu. Miał nadzieję, że strony będą bardziej skłonne do pogodzenia się, gdy będą się ze sobą wygodnie zestawiać. Powtarzające się próby odwodzenia Lutra od jego niezłomności przypominają Balaka prowadzącego Balaama z jednego punktu obserwacyjnego do drugiego, mając daremną nadzieję, że ściągnie od niego przekleństwo na Izrael. Biskup nie był w tym lepszy od króla Moabitów. Ani ludzki aplauz, ani strach przed człowiekiem nie mógł zachwiać decyzją reformatora. Boska siła sprawiła, że ​​wszystko się od niego odbijało.

Czerwona linia: Słowo Boże

Podjęto kolejną próbę: dwóch wysokich rangą urzędników, z których jeden bardzo lubił Lutra, odwiedziło go w jego hotelu. Elektor wysłał do rozmowy dwóch swoich doradców. Pierwsi dwaj chcieli za wszelką cenę zapobiec schizmie kościelnej. Błagali Lutra, aby powierzył im tę sprawę. Uregulowaliby wszystko w duchu chrześcijańskim.

„Mogę odpowiedzieć na to pytanie od razu” – powiedział Luther. „Zrzeknę się glejtu i oddam życie cesarzowi; ale jeśli chodzi o Słowo Boże... nigdy!” Wtedy jeden z doradców Fryderyka wstał i powiedział do posłów: „Czy to nie wystarczy? Czy taka ofiara nie wystarczy? Mam dość, nie chcę więcej słuchać«; wstał i pożegnał się z oburzeniem.

Dwaj wysłannicy nie rozumieli jeszcze niezłomnej niezłomności człowieka, z którym mieli do czynienia. Wierzyli, że z nim samym odniosą większy sukces. Usiedli więc z nim i ponownie wezwali go do poddania się Reichstagowi. Luter odpowiedział na te prośby tak, jak Jezus spotkał swojego wielkiego przeciwnika: Słowem Bożym. Powiedział: „Napisane jest: Przeklęty, kto pokłada ufność w ludziach”. Naciskali na Lutra, aż się zmęczył, aż w końcu wstał oburzony i błagał ich, aby się wycofali. Kiedy się rozstali, powiedział do nich: „Żaden człowiek nigdy nie usunie Słowa Bożego z jego miejsca u mnie”.

Luter przyjął autorytet Soboru z zastrzeżeniami

Wieczorem wyszli z nową propozycją: sobór generalny. Poprosili go bezpośrednio o zgodę. „Zgadzam się”, powiedział, „ale tylko wtedy, gdy Rada zdecyduje zgodnie z Pismem”.

Myśląc, że zostanie to łatwo zaakceptowane, radośnie pobiegli do arcybiskupa Trewiru i poinformowali go, że dr. Luter poddawałby swoje pisma osądowi soboru.

Arcybiskup miał już przekazać cesarzowi dobrą nowinę, gdy nabrał wątpliwości. Luter był tak nieugięty w swojej wierze, że wolał słuchać tego nowego wydarzenia z własnych ust. Więc kazał go wezwać.

„Drogi doktorze”, powiedział uprzejmie arcybiskup, „moi lekarze zapewniają mnie, że podporządkujesz się bez zastrzeżeń decyzji soboru”.

„Mój panie”, powiedział Luter, „zniosę wszystko. Jedyne, czego nie odrzucam, to Pismo Święte”.

Radca rabina Gamaliela Starszego inspiruje Lutra

Arcybiskup zauważył, że jego posłańcy nie do końca opisali fakty. Rzym nigdy nie zgodziłby się na sobór oparty wyłącznie na natchnionym Słowie. „W takim razie”, powiedział czcigodny prałat, „pozwól mi wysłuchać twojej propozycji rozwiązania tej sytuacji”.

Luter milczał przez chwilę. Następnie przemówił uprzejmie i bardzo poważnie: »Znam tylko radę Gamaliela: „Jeśli ten plan lub to dzieło jest ludzkie, zginie; ale jeśli pochodzi od Boga, nie możecie ich zniszczyć – abyście nie pojawili się jako ci, którzy chcą walczyć z Bogiem”. Cesarze, elektorzy i państwa cesarskie mogą skierować tę odpowiedź do papieża”.

Teraz arcybiskup zobaczył, że dalsze wysiłki są daremne. Luter postawił stopy na pewnym fundamencie. Jego pozycja była niezachwiana.

Reformator był przekonany, że przedłużając swój pobyt w Wormacji nic nie zyska. Dlatego wychodząc, poprosił arcybiskupa: „Mój panie, błagam was, abyście poprosili Waszą Wysokość o niezbędny glejt na mój powrót”.

– Zajmę się tym – powiedział arcybiskup, zanim się rozstali.

Świt lepszej epoki – dzięki Lutrowi

Luter odmówił zamiany jarzma Jezusa na jarzmo papiestwa. To było jego jedyne przewinienie. Ale to wystarczyło, by zagrozić jego życiu. Na tym jednym człowieku skupiła się uwaga całego imperium. Żadne groźby i prośby nie mogły zachwiać jego lojalności wobec Boga i Jego słowa. Z jego pomocą Luter pozostał niezłomny. Stał obok niego ktoś większy niż Luter, kierując jego myślami, uświęcając jego rozeznanie i dając mu mądrość, której potrzebował w chwilach zagrożenia.

Gdyby reformator ustąpił choćby w jednym punkcie, zwyciężyłby Szatan i jego zastępy. Ale niezachwiana niezłomność Lutra przeciwko żelaznej ręce papieża posłużyła do wyzwolenia Kościoła i zapoczątkowania nowej, lepszej ery. Wpływ tego jednego człowieka, który odważył się myśleć i działać samodzielnie w sprawach religijnych, miał oddziaływać na Kościół i świat nie tylko w jego czasach, ale na wszystkie przyszłe pokolenia. Jego stanowczość i wierność wzmocniłyby wszystkich, którzy mieli przejść przez podobne doświadczenie do końca czasów. Boże dzieło zostało tutaj wykonane. Obrona Lutra przed sejmem robaków przeszła do historii jak niewiele innych wydarzeń. Boża moc i majestat przewyższa ludzkie rozumowanie i potężną moc szatana.

Powrót Lutra do domu, zgodnie z rozkazem cesarza, po cichu i szybko

Wkrótce po powrocie Lutra do hotelu pojawiło się dwóch wysokich urzędników państwowych w towarzystwie notariusza. Kanclerz zwrócił się do niego i oświadczył, że kajzer, elektorzy i książęta na próżno go ostrzegali. Dlatego Jego Cesarska Mość, jako obrońca wiary katolickiej, czuje się zmuszony do zastosowania innych środków. Nakazał Lutrowi powrót do domu w ciągu trzech tygodni, nie zakłócając spokoju publicznego ustnymi lub pisemnymi ogłoszeniami po drodze.

Luter był świadomy, że po tej wiadomości wkrótce nastąpi jego potępienie. Odpowiedział łagodnie: „To, co się ze mną dzieje, jest wolą Wiekuistego. Błogosławione niech będzie jego imię!” Następnie kontynuował: „Przede wszystkim pokornie i z całego serca dziękuję Jego Królewskiej Mości, elektorom, książętom i stanom cesarskim za tak łaskawe wysłuchanie mnie. Nie miałem i nigdy nie miałem innego pragnienia niż zreformowanie Kościoła zgodnie z Pismem Świętym. Jestem gotów zrobić lub znieść wszystko, czego zapragnie Imperator: życie lub śmierć, honor lub hańbę. Jedynym wyjątkiem jest głoszenie ewangelii. Bo jak mówi św. Paweł: Słowo Boże nie może być związane.«
Z Znaki czasu, 20 września 1883

Schreibe einen Kommentar

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Wyrażam zgodę na przechowywanie i przetwarzanie moich danych zgodnie z EU-DSGVO i akceptuję warunki ochrony danych.